POLSKI

Prawie na mecie…

 

Praca. Co myślicie o swojej pracy? Zaczynam się zastanawiać, czy to jest takie polskie, że marudzimy na jej temat? Ja jakoś podświadomie cały czas szukam powodu aby nie lubić mojego stylu pracy – a przecież do jasnej cholery wywalczyłam sobie taką, o jakieś osoba z moim cv i zainteresowaniami może sobie tylko zamarzyć!
W zeszłym tygodniu praca poniosła mnie po raz kolejny do Genewy (miałam śliczne kwiaty w oknie hotelowym – fotka powyżej), gdzie mam super klientkę (to bardzo ważne!) a przede wszystkim przyjaciółkę jeszcze z Budapesztu. Gosia przespacerowała się ze mną po starówce, co w Genewie jest doprawdy luksusem, gdyż całe miasto przebudowane pod EU, banki i inne ogromne instytucje jest raczej nieustannie rozkopanym zbiorowiskiem betony, szkła i metalu. A jednak odnalazłyśmy miejsca przypominające nam romantyczny Budapeszt. Zadzwoniłyśmy do koleżanki z Francji, która jest teraz w trudnej sytuacji, pociaszyłyśmy ją i jakoś tak ten czas minął bardzo miło.
Brakuje mi takich chwil w domu. Trudno uwierzyć ale ponieważ pracuję z domu a praca polega na nieustannych rozmowach na sieci, to po prostu grozi moim normalnym chwilom. Nie mam czasu na znajomych, nie mam okazji spotkania się z koleżankami a wyjazd do przyjaciółki to luksus.
A powinno chyba być odwrotnie, nie?
W ogóle jakoś wszystko mnie denerwuje. Im bardziej sie dystansuję od komercjalnej strony naszego życia, tym bardziej razi mnie stan, w jakim obecnie żyjemy. Nie zbieramy kwiatów, gdyż są pod ochroną. Nie pozwalamy dzieciom biegać nago w fotannie, bo ktoś może je “przytulić”, “oglądać”. Nie rozpoznajemy się na ulicy, chyba że pod domem lub szkołą. Nie zapraszamy się do domów.
Przepraszam, mam dziś dołek, bo jestem chora i jest podła pogoda – taki ciemny jesienny dzień – a ja jeszcze nie mogę się pogodzić z faktem, iż  w Sainsbury’m wystawiono na półkę bożonarodzeniowe słodycze! Takie drobiazgi totalnie mnie wyprowadzają z równowagi! I co ja mam powiedzieć dziecku? Martwi mnie to, bo cały czar Świąt zanika, ginie tradycja – jedna z niewielu jakie mamy w tym kraju. Przeciez Święta możnaby obchodzić tak jak ślub księcia! Przecież nasze dzieci już teraz mają problemy z kompasem wartości!
Postanowiłam, że nie będę wchodzić do sklepów spożywczych, ani też innych łancuchów. Na szczęście mam w Wantage sklepy charity, sklep indyjski i kilka czarujących miejsc, o których powinnam tu napisać. A zakupy robię od dziś na sieci i na rynku. Muszę ochronić życie mojej rodziny oraz własne zdrowe podejście do życia, choć trochę nadal czuję się bezradna….
Mam ochotę zamknąć się w domu i nigdzie nie wychodzić!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.