Budujemy Europę
Po Genewie los wysłał mnie do Brukseli. Ciekawy wyjazd. Jako studentka bardzo chciałam pracować w Komisji Europejskiej ale po jakimś czasie los rzucił mnie z dala od polityki, raczej w kierunku technologii. W tym miesiącu jednak spotkałam się z kilkoma osobami, które oddychają Komisją dniem i nocą i cieszę się, że nie jetem jedną z nich. Przede wszystkim wszyscy noszą marynarki, co bardzo mnie stresuje! Już nawet moja czarna bluzeczka z ostrym dekoltem wydawała się obrazą, więc musiałam w biurze nosić szal. To jeszcze szczęście, że ich team social media jest wyluzowany i ubiera się jak ludzie. Miałam wrażenie, że nagle los rzucił mnie na praktyki w fabryce. Spotkałam przyjaciół ze studiów i poznałam uniwersyteckie grono mojego partnera, więc czułam się dziwnie. Spotkałam bardzo dobrego fotografa (który też chodzi do pracy w marynarce;)) i zrobiło mi się żal – jakoś kiedyś lepiej zauważałam historię w fotografiach, miałam więcej czasu na spacery i robienie fotek a potem ich obrabianie. Dzielenie się nimi. Pod tym względem to ja jestem ubrana w cholernie ciasną marynarkę. Wróciłam i cieszę się, że mogę pracować w kapciach, z nogami na biurku lub w ogrodzie pełnym wiosny.