Słońce
Będąc we Włoszech marudziłam, że jest za ciepło – choć w sumie to tylko wizja pogryzionych przez komary stópek mojego synka tak mnie przerażała – natomiast dziś brak mi słońca. Może to taki dzień? Może tylko muszę się przystosować do lokalnego klimatu?
Dziś ogród jest mokry i ciemny, choć powiem Wam, że ziemia pachnie prześlicznie a kwiaty cieszą się ilością wody. Jak na fotografii – jest mniej światła, a więcej żywych kolorów…
Siedzimy z dzieckiem w domu, więc czuję się lekko odcieta od świata i unikam prasy. Cieszę się wraz z Libią, ale wolę nie myśleć o innych krajach, nawet o tym naszym…uciekam od polityki, gdyż zaczyna ona dotykac wolności słowa i dostępu do informacji i bardzo mnie to martwii. Wydaję mi się, że wróciłam do bardzo znanego mi z przeszłości kraju…nie tego nowego “kraju obiecanego”, lepszego z wyboru. Walczę z ochotą ucieczki do “innego”, bardziej świadomego i wolnego, cieplejszego kraju.
Gapię się w słoneczniki, które chłopcy mi przynieśli i oddycham wolniej, spokojniej. Gapię się w opuchnięte deszczem dachy. Słucham ospałych ptaków. Zapominam o granicach i systemach, choćby na chwilkę.
Swoją drogą to ciekawe, jak nam zawsze wydaję się, że w “innym” kraju będzie lepiej.