Wakacje
Jesteśmy w domu od kilku dni a ja nadal nie mogę wrócić do siebie po wakacjach. Już dawno nie byłam na tak intensywnym wypoczynku i po prostu nie mogę się pozbierać. Z jednej strony świetnie się bawiłam w Mołdawii i wiele się dowiedziałam o tym kraju i o dzieciństwie mojego męża. Z drugiej strony jestem niewyspana i bardzo obolała od bezustannego chodzenia w 34 stopniach ale też zupełnie wyłączona z normalnego trybu życia – mam trudności z powrotem do realiów.
Zastanawiam się ostatnio bardzo nad teorią wakacji. Tutaj w Anglii wyjazd na tydzień czy dwa jest w pewnych okresach roku wręcz obowiązkowy – wszyscy jadą, kompletnie zapominają o pracy i wracają opaleni do przepełnionych skrzynek elektronicznych. Ja nigdy tak do wakacji nie podchodziłam. Po pierwsze zawsze spędzałam je aktywnie. Po drugie jako właścicielka własnej firmy nie mogłam sobie już od wielu lat pozwolić na niesprawdzanie wiadomości. Więc ten wyjazd trochę zwalił mnie z nóg i ciężko mi wrócić do pracy. Nadal nie wysypiam się, męczę się szybko i bardzo powoli myślę – robię literówki! Trzy poranne kawy nie pomagają.
Kto wymyślił takie podejście do wypoczynku? Dlaczego jako społeczeństwo wybieramy się na dwa tygodnie i wracamy do “ciężkich” realiów zamiast nauczyć się odpoczywać codziennie a może nawet nie przemęczać się? Ja rozumiem, że wszyscy mamy wiele obowiązków. Nie ukrywam, dla kobiet prowadzących dom, wychowujących dzieci i pracujących (dla innych albo i dla siebie) taka mieszanka obowiązków nie pozwala na czas wolny. Ale w moim wypadku, ponieważ w pewnym momencie się wypaliłam, lżejsze i spokojniejsze podejscie do życia tu i teraz okazało się zbawieniem.
Ja odpoczywam każdego poranka jak popijam poranną kawę. Nauczyłam chłopców, że koniecznie muszę mieć pół godziny dla siebie. Nauczyłam samą siebie wcześniej stawać – bo okazuję się, że osoby poranne i wieczorne to bzdura. Poranne wstawanie jest kwestią motywacji i dobrego nawyku. Zorganizowanie zadań i domu też dużo pomaga, bo każdy wie, co ma zrobić i zdaje sobie sprawę, że jak nie wykona swoich obowiązków to druga osoba traci na własnym wolnym czasie.
W pracy zaplanowałam sobie dużo czasu na: odpoczynek, małe i drobne czynności – sprawdzanie maili, administracja, rozmowa z listonoszem, transport (aby się nigdzie nie spieszyć i nie denerwować w autobusie), robienie kawy i rozmowę z współpracownikami (co też jest pracą!), na posiłki i na skupienie się na specyficznych zadaniach. Dobre planowanie wchodzi w krew i po pewnym czasie człowiek uczy się przemyślenia, wykonywania i ewaluowania tego co było zrobione. Bo jak ma się wszystko skończone przed wieczorem lub weekendem to nie ma stresu na ten okres wyznaczony do odpoczynku.
W moim przypadku musiałam też się nauczyć, że jestem po części artystką. Mimo funkcjonalności rutyny, czasami mam ochotę robić wszystko trochę inaczej, więc mam w tygodniu i w dniach kilka możliwości na wolność: gapienie się w okno autobusu (zamiast czytania nowej książki na wykłady), wyskoczenie na działkę po długim okresie intensywnej pracy (zamiast zabierania się za statystyki czy finanse), spacer i zabawa z psem zamiast poważnej rozmowy z synem. Po prostu wybieram sobie własne zmiany, bo wiem, że reszta tygodnia i tak mi wyjdzie.
Wakacje są więc dla mnie przeważnie tylko kontynuacją takiego właśnie podejścia do życia. Jak podstawy są dobrze wybrane i zaplanowane i nie zabieramy się za coś, co z góry z założenia jest cholernie stresujące, to wiemy, że będzie to zrobione. Jeżeli znamy siebie dobrze, to wiemy też jaki jest nasz styl i pracy, i odpoczynku. Jeśli mamy nawyk odpoczynku codziennie i takiego dziennego, tygodniowego, sezonowego sprawdzania co było zrobione i co trzeba zrobić – to nic nie będzie nas stresować. Poza niespodziankami losu, albo bardzo nieprzyjemnymi ludźmi, czego nie da się ani zaplanować, ani uniknąć.
Jeżeli wreszcie zrozumiemy, że praca to nie tylko kopanie rowów i budowanie domów (co jest trudne, nie przeczę), ale też i rozmowy z ludźmi, planowanie i organizacja, czekanie, myślenie i nauka, i wiele innych aspektów życiowych to w sumie wakacje nie będą nam chyba potrzebne?
No bo kto potrzebuję powrotu to długiej listy nowych obowiązków po tygodniu leżenia na plaży? Kto czuje się w taki poniedziałek wypoczęty?
Photo by Christopher Rusev on Unsplash