Smutno, ale tak na spokojnie
No i wyszliśmy. Lokalnie wszyscy teraz cierpią, no ale ja jestem zawsze wychorowana na zapas, więc mój okres żałoby się kończy. Cztery lata bólu, bardzo ostrych problemów zdrowotnych, 25% nadwagi, nieprzespanych nocy w obawie o przyszłość i bardzo taktycznego planowania kariery.
Najtrudniejsze w tym wstepneym okresie Brexitu były rozmowy z dzieckiem. Może wyjedziemy, ale jeszcze nie wiadomo. On chciał do dziadków we Włoszech, ale my nie. Znajomi wyjechali, inni cierpią.
Ale na przeprowadzkę jest jeszcze za wcześnie. Rasizm, który w Królestwie teraz dominuje w centralnej narracji, jest obecny w całej Europie. Był obecny zawsze. Czeka tylko, aby się obudzić.
Natomiast tutaj, na Wyspach, w cieplejszych okolicach, jest on widoczny, więc łatwiej się z nim jakoś walczy – można jeszcze pogonić, zadzwonić na policję, uciszyć.
No ale jest bardzo smutno i Brytyjczycy bardzo cierpią. No nie dziwię się. Pusto, zimno i ciemno w sercach. Oficjalna żałoba dla mnie się kończy, dla nich zaczyna. Ale jesteśmy tutaj razem, więc uzbrajam się w ciepło.
Będzię ono nam wszystkim bardzo potrzebne.
Photo by Fabrice Villard on Unsplash